Mój syn od dwóch lat należy do drużyny harcerskiej, która działa na ternie jego szkoły. Jak był młodszy należał do zuchów, ale teraz już kwalifikuje się do drużyny harcerskiej. Bardzo zresztą lubi chodzić na spotkania. Mają bardzo fajnego drużynowego, więc rzeczywiście ich zgromadzenia są bardzo miłe, a poza tym dzieciaki wynoszą z nich dużo praktycznej wiedzy na temat przyrody oraz tego jak przetrwać w lesie. W tym roku mają jechać na siedmiodniowy biwak podczas wakacji.
Wakacyjny wyjazd na biwak
Nie ukrywam, że jestem trochę sceptycznie nastawiona do pomysłu biwaku. Moje dziecko ma dopiero jedenaście lat. Wiem, że jest rozsądny, ale jednak trochę się obawiam tego wyjazdu. Na szczęście mój mąż jest oazą spokoju, która sprawia, że nie popadam w obłęd. Wiem, że dzieciaki podczas biwaku będą pod bardzo dobrą opieką. Jednak biwak to trochę coś innego niż kolonie w ośrodku wypoczynkowym. Nie chcę jednak psuć mu frajdy i wyraziłam zgodę na wyjazd. Teraz aktualnie na różnych blogach szukam informacji jakie są przydatne akcesoria na biwak dla dzieci. W końcu nie mogę go wysłać nieprzygotowanym. Co prawda mieliśmy w tym temacie spotkanie z drużynowym, który wyjaśnił nam co dzieciaki potrzebują, ale wolę jeszcze sama sprawdzić czy są jakieś akcesoria, które mogą się przydać. Mój mąż uważa, że wariuje. Według niego jak chciałabym go zapatrzeć we wszystko co znalazłam na stronie to moje dziecko nie będzie miało siły nieść swojego plecaka. I rzeczywiście jak spojrzałam na to spokojnie to muszę mu przyznać rację. W związku z tym postawiłam na przydatne akcesoria na biwak dla dzieci, o których wspominał drużynowy plus dwa dodatkowe, które znalazłam na jednym z blogów. Zresztą jedzie och dwanaście osób, więc nawet jak czegoś jednemu zabraknie to będą się wymieniać z innymi. W końcu o to chodzi w harcerstwie. Mój syn jest zachwycony tym, że wyjeżdża. Sam sobie wybierał modele akcesoriów, które będą mu potrzebne na biwaku. Między innymi śpiwór i karimatę. Mam nadzieję, że będzie się dobrze bawił na wyjeździe i wróci bezpiecznie do domu.
Dziś nadszedł dzień wyjazdu na biwak. Przede mną siedem dni martwienia się o to czy wszystko jest dobrze. na szczęście dzieciaki mogą mieć ze sobą telefony, więc umówiłam się z moją pociechą, że codziennie wieczorem przyśle mi chociaż smsa. Najfajniej by było jakby zadzwonił, ale domyślam się, że może nie mieć czasu jak będzie go czekać tyle atrakcji. Pamiętam swoje pierwsze kolonie jaka byłam podekscytowana. Na pewno w tedy nie myślałam o rodzicach.