Wiosenny spacer zabytkową starówką

Już nawet jako dziecko uwielbiałam wycieczki. Piesze, po kraju, zagraniczne. Każde miejsce, do którego się udawałam oferowało mi coś pięknego. Nawet, jeśli inni twierdzili, że podróż i jej atrakcje były raczej przeciętne, ja uważałam zobaczone przeze mnie nowości za coś cudownego. Wszystko było niezwykłe, a ja czułam się tak, jakbym była odkrywcą tych miejsc. Ogromne wrażenie robiły na mnie nie tylko wszelkie krajobrazy, dzikie zwierzęta, czy muzea, ale przede wszystkim budowle. Im starsze, tym lepsze. Ale najmilsze dla mnie są spokojne spacery po ryneczkach pozostałych po tamtych czasach. Tam czas zatrzymuje się w miejscu i tylko po mijających nas ludziach możemy poznać, ile go już upłynęło. Mam nawet jeden ulubiony.

Magia zaklęta w zabytkowej starówce

zabytkowa starówka - toruńOd kiedy pojechałam tam po raz pierwszy wiedziałam, że pokocham to miejsce. Miasto samo w sobie jest piękne, a ludzie niezwykle mili. Byłam już w wielu ładnych miastach, ale nie zrobiły one na mnie takiego wrażenia jak to. Zakochałam się w nim zwiedzając cudowne miejsca. A większość z nich była skumulowana w praktycznie jednej strefie: zabytkowa starówka – toruń posiada najpiękniejszą. Jest ona wspaniale zachowana. Przechadzając się po niej można mieć wrażenie, że wcale tak wiele czasu nie minęło. Niedaleko z niej do budowli, które są spełnieniem każdego wielbiciela historii. Mury obronne, bramy i warownie okalające stare miasto Torunia, zainteresują każdego kto ma na uwadze postęp militarny dawnych czasów. Kościoły, uczelnie, muzea, a także planetarium to miejsca dla tych, którzy szukają ukojenia w nauce i teologii. Dwory, zamki i pałace, a także teatr, to wybór dla tych, którzy cenią elegancję i przepych, oraz lubują się w kulturze. A dla tych, którzy nie mają zamiłowania do żadnej z tych kategorii, proponuję odwiedzić stary browar i spichrze, a później pospacerować po ulicach rynku, na którym znajdują się liczne sklepy, przytulne kawiarenki i zapraszające pięknymi zapachami restauracje. Ja należę do każdej z tych grup. Zawsze gdy jestem w Toruniu, wybieram tylko kilka miejsc, które obejrzę, żeby móc wrócić tam znowu. Oglądając obiekty, przechadzając się, często zawiłymi korytarzami budynków, docierając do komnat i pomieszczeń, z których kiedyś korzystali ludzie o różnych statusach życiowych, rozmyślam, jak to mogło wtedy być. Wyobrażam sobie mnichów przechadzających się w ciszy po swoim klasztorze. Zakutych w blachy rycerzy z bronią patrolujących mury i wysokie baszty, od czasu do czasu spoglądających przez małe otwory. Zjawiskowe damy dworu w wytwornych obszernych sukniach i eleganckich władców zabawiających panie w ogromnych salach bankietowych. W moich wyobrażeniach, zawsze wygląda to pięknie. Toruń jest miastem wyjątkowym. A największą jego ozdobą jest właśnie starówka, ze wszystkimi jej atrakcjami. Olśniewająca, o każdej porze roku. Wiosną, kiedy wkoło roztacza się cudowny zapach kwitnących kwiatów. Latem, gdy w upalny dzień spacerujemy brukowanymi ulicami, a chłodny wiatr znad rzeki muska naszą twarz. Jesienią, kiedy delikatne słońce podkreśla kolor czerwonych cegieł budynków i w końcu zimą, gdzie wszędzie rozstawione są kramiki z gorącą czekoladą, korzennymi ciastkami i oczywiście piernikami z miodem. Można by powiedzieć, że to miasto jak każde inne: z alejkami, brukiem i kilkoma zabytkami. Ale taki osąd byłby mocno przekłamany. Toruń posiada swój urok. Czaruje nawet mieszkańcami. Również jeśli chodzi o jedzenie- jest ono wyjątkowe. Miasto słynie z tego, że do wszystkiego dodaje piwo, miód i przyprawy korzenne. Łączy wszystko to, co kiedyś wykorzystywało będąc stolicą handlu.

Nigdy nie zapomnę mojej pierwszej wizyty w Toruniu, ani pierwszych kroków na jego zabytkowej starówce. Ale równie pamiętne są i będą każde kolejne, ponieważ tak ogromne wrażenie robią na mnie jego skarby. Wciąż jeszcze nie odkryłam ich wszystkich. Wciąż są nieodgadnione. Nawet nie skrywam moich nadziei na to, że w niedalekiej przyszłości znów tam pojadę. Znów zniknę w tym uroczym klimacie przytulonych do siebie murów, zapachu miodu, smaku pierników i morzu gwiazd na basztami. I tym razem mając inne cele i inne wrażenia, ale tę samą satysfakcję. Tą samą, z którą wracam do domu za każdym razem przysypiając w autobusie.